poniedziałek, 27 maja 2013

Tag pytaniowy :)

Kilka pytań, od najsympatyczniejszej duszyczki pod słońcem - i już połowa blogsfery wie, że chodzi o Mariolkę :D

1.Twoja ulubiona książka?
Oj wiele, lubię czytać, ale hmmm, dajmy na to... Chick Palahniuk "Podziemny Krąg"
2.Twój ulubiony film,który mogłabyś wielokrotnie oglądać?
To samo, uwielbiam filmy, za mało czasu, żeby wielokrotnie jakiś oglądać. Hihihi. ;)
3.Twoje największe marzenie?
Żeby większe smutki ominęły mnie w życiu, tak samo moją rodzinę, przyjaciół, znajomych itd.. :)
4.Jaki jest Twój ulubiony kosmetyk?
Z włosowych to chyba drożdżowa maska Babuszki Agafii
5.Na jakim kosmetyku się zawiodłaś?
Ostatnio na masce z Love2Mix Organic z papryczką chili i pomarańczą, spodziewałam się czegoś więcej po niej. :(
6.Czego najbardziej się boisz?
Hm, że coś złego się przytrafi komuś z najbliższego otoczenia.
7.Jeśli chodzi o Twoje włosy,co zmieniłabyś?
Dłuższe, gęściejsze i poprosiłabym o jakiś piękny naturalny kolor (żywszy niż mój mysi)
8.Czy kiedykolwiek zawiodłaś się na przyjacielu/ach?
Pewnie tak, ale nie rozpamiętuje takich rzeczy długo.
9.Twój ulubiony smakołyk?
Omnomnom, lubię jeść. W tej porze to chyba wszelakie owoce. O sałatka owocowa - Mmmmmm pyszności!
10.Czego nie lubisz robić?
Zmywać, zdecydowanie, o i myć okien, bo wieczne smugi mnie dobijają. ;_;
11.Psiaki czy kociaki?
I te i te! :)

piątek, 24 maja 2013

Na gorszy czas... zwierzaki (zdjęciowy spam)

Ostatnio włosy lecą mi jak szalone. Dobra, pewnie przesadzam i aż takie szalone nie są, ale uciekają. Mam wrażenie, że dopiero co zwalczyłam większe "jesienne" wypadanie (które trwało do połowy zimy), a tu znowu to samo. Ma na to wpływ egzaminowy stres, albo... wszystko. Jakoś nawet nie mam ochoty ostatnio walczyć z tymi włosami i pielęgnacja kończyła się na szamponie (!). Pewnie wiecie jak wyglądają włosy, które przyzwyczaiły się i polubiły bardziej rozbudowaną pielęgnacje. Właśnie u mnie to coś w stylu połączenia siana z rozklekotaną miotłą. ;)
Kiedyś w końcu będzie lepiej.
Pomaga mi zwierzo-terapia. Więc przedstawię wam "moje" zwierzaki.
Psiaki
Historia jest nieco skomplikowana. Otóż, własnych zwierzaków właściwie nie posiadam. Ludzie od których wynajmujemy mieszkanie, zostawili nam pod opiekę psiaki. Dwa podwórkowe (którymi głównie zajmuje się dziadek mojego lubego, "wynajmujący" pod naszym mieszkaniem warsztat).
Zaprzyjaźniałam się z nimi i w końcu nastał ten czas, że wychodzimy radośnie na spacer (jak to się śmieje TŻ: to raczej one mnie wyprowadzają). ;)

 ROKI - pies który waży więcej ode mnie. Pocieszna istotka - ostatnio ucząc się na tarasie, zwiało mi część notatek do jego kojca - jakby mógł ich nie skosztować. "Pani profesor, nie mogłam się uczyć - pies zjadł mi notatki" - teraz to brzmi tak bardzo prawdopodobnie. Na szczęście skosztował tylko róg papierów, reszta mu nie podeszła. Na spacerze - bardzo grzeczny, dla mnie słodziak. Chociaż na zdjęciu może tak tego nie widać, ale uwierzcie mi - masywny paker z niego, ale do dzieci - jak owieczka. ;)


RAMBO - młodszy od Rokiego i bardziej narwany. Zdecydowanie nie polecany do dzieci. Trawołaz. Na spacerze - ciągle czujny i lekko nieufny względem innych. Dla mnie też słodziak. Widzicie te cudne czujne uszka? :D



 I teraz już pies domowy, dodany gratis do mieszkania - BĄBEL. Głupiutki, odważny tylko w towarzystwie. Zdjęcie robione zimą więc widać pełną klasę kudłów. Teraz jest obcięty = dwa razy mniejszy. ;)

Koniec psinek. Teraz czas na koty. Koty są mojego TŻ, niestety nie zamieszkują z nami (właściciele nie do końca są na tak, no i niestety po kilkunastu latach z kotami TŻ;towi pojawiła się straszna alergia na nie :[). Mieszkają u cioci i prababci K. Dobrze tam mają. Odwiedzamy je, a jak tylko możemy zabieramy na kilka dni do siebie i rozpieszczamy. Tutaj zdjęcia z weekendu majowego, który dla kotów trwał dwa tygodnie.

BONO - ogólnie nieufny co do obcych, więc TŻ był bardzo zaskoczony, gdy pierwszy raz do niego przyszłam, a Bono nie widział w tym problemu. Stary kocur - 13 letni (? popraw mnie TŻcie jeżeli piszę źle). Nie słucha, broi i uwielbia "laserek". Ogólnie wybredny co do wszystkiego, a szczególnie jedzenia i miejsca kuwety. ;)



FAZI - tak zwany mój synek. Tulasek jakich mało. Z resztą widać na zdjęciach. Jeżeli coś gotuję - w kuchni jest pierwszy i tymi wielkimi oczami proponuje spróbowanie. Wierzę, że to w naszej trosce - co byśmy przypadkiem czegoś niedobrego nie zjedli. Uwielbia dawać całuski, kiedyś miał dwa wystające kły i wyglądał jak wampirek. Ogólnie wielka "tufta" (dupka).







Braciszki razem. Ogólnie na co dzień się ignorują, ale widać, że jednak w swoim towarzystwie jest im najlepiej. Mówię braciszki, ale tak właściwie Bono jest wujkiem Faziego. ;)






To koniec zwierzakowa. Gratisowo, na wycieczce w Londynie, mentalnie przygarnęliśmy wszystkie wiewiórki.





Tak, jestem zwierzakową mamą. Mimo, że jestem dość "ostra" jeżeli chodzi o wychowanie, zwierzaki mnie lubią (eheee, ten zwierzęcy magnetyzm). Podobno mam to po tacie, bardzo możliwe. Mama od zwierzaków stroni.  ;)

niedziela, 12 maja 2013

Pomiar włosów - po prawie miesiącu

Na początku muszę napisać, że moje włosy są dość oporne jeżeli o przyrost chodzi. Myślę, że tak 'standardowo' to wynosi jakieś 0,5-0,8cm (o ile jest xD zazwyczaj ciężko mi go zauważyć).

14 kwietnia zmierzyłam włosy po raz pierwszy używając miarki przy ścianie (TU post). Wyszło wtedy 59,5cm. Dzisiaj ich długość wynosi 61cm. To zadowalające. :)
Co mi w tym pomogło:
- picie skrzypokrzywy (dodatkowo przyjmowałam magnez)
- więcej warzyw i owoców w diecie (wiosna!)
- tonik wzmacniający, Receptury Babuszki Agafii + masaż
- olej musztardowy (raz w tygodniu)

Najregularniej stosowałam skrzypokrzywę. W międzyczasie skończyłam brać Ha-Pantoten (który pewnie też miał w tych 1,5cm swój udział, uzupełniając między innymi wit. B przy skrzypokrzywie).

Plany na następne dni:
- Wprowadzić do pielęgnacji Love2Mix Organic z ekstraktem z pomarańczy i chili;
- dalej pić skrzypokrzywę (dodatkowo przyjmować magnez i kompleks wit. B [zamiast Ha-Pantotenu]);
- olej i tonik zostają bez zmian :)


 Ostatnio złapała mnie niemoc twórcza i nawet zwykły warkocz czy kłos nie chce mi porządnie wyjść. Niech już minie! :)


czwartek, 2 maja 2013

Farbowanie Henną Khadi - jasny brąz

Jakiś czas temu farbowałam włosy henną khadi - ciemny brąz. Z efektów byłam zadowolona, chociaż kolor na początku był bardzo ciemny (prawie czarny). Przykrył moje pozostałości czerwieni na końcówkach i ładnie równomiernie się spłukiwał. Jednak kolor był ciut za ciemny tym razem postawiłam na jasny brąz i co z tego wyszło? :)

 

1. Zielony proszek, który dość intensywnie pachnie ziołami. Niestety część zapachu pozostała po spłukaniu (na szczęście tylko przy mokrych włosach). TŻ uważał, że pachnę jak herbatka, więc nie jest tak źle.
2. Rozrobiona mieszanka z wodą o temp. 50 stopni, trzeba się trochę namieszać, żeby pozbyć się grudek.
3. Nakładanie, nie wygląda zbyt apetycznie i jest nieco trudniejsze niż w przypadku chemicznych farb drogeryjnych. Przy pierwszym nakładaniu henny robiła mi to koleżanka, teraz nakładałam sama - więc w ostateczności da się. :)
4. Pod czepek i ręcznik - w moim przypadku na 2 godziny i 15 minut (a tak jakoś wyszło ;])


Zaraz po zmyciu (samą wodą!) ukazał mi się nieco przyciemniony kolor z rudawymi refleksami (w przypadku ciemnego brązu, rudości nie odnotowałam). Kółkiem zaznaczyłam zielonkawą poświatę, którą widać było po wyschnięciu (ale tylko w sztucznym chłodnym świetle). Po umyciu włosów szamponem całkowicie zniknęła. ;)
Efekty:

Po lewej dzień po samym zmyciu henny w świetle dziennym, po prawej kolejne mycie, tym razem z zastosowaniem szamponu i nałożeniu po maski (bioetika).
Kolor jest brązowy w cieniu, włosy błyszczą się na rudawo/miedziano. Ładnie wyrównał się koloryt. Miedzie/rudości mi nie przeszkadzają więc jestem zadowolona z efektu. Jeżeli ktoś nastawiałby się na typowy brąz bez nich, mógłby być lekko rozczarowany, ale dla mnie jak najbardziej jest ok. Włosy niesamowicie błyszczą w słońcu, chociaż wcześniej z błyskiem problemu nie miałam. Końce lekko wysuszone, ale myślę, że szybko wrócą do normy. :)
Tutaj dla przypomnienia włosy przed farbowaniem. Doskonale widać różne kolory.

Po raz kolejny jestem bardzo zadowolona. Może nawet bardziej niż byłabym z samego jasnego brązu. ;)