środa, 17 kwietnia 2013

Fryzura#1: Kłos

Follow my blog with Bloglovin
Follow on Bloglovin

Przez ostatnie pogłoski, że google rezygnuje z google reader - czym prędzej stworzyłam listę obserwowanych blogów na Bloglovin, aczkolwiek po cichu liczę, że jednak google reader zostanie. :-)

Żeby nie było pusto, jedno z moich ulubionych zapleceń: kłos.
Jest bardzo proste i do tego wygląda całkiem efektownie. Miła odmiana od zwykłego warkocza. :)

niedziela, 14 kwietnia 2013

Pomiar długości włosów


Tak jak zapowiadałam, poświęciłam jedną ścianę (a właściwie jej część) na moją włosową miarkę. We wszystkim pomógł mi TŻ, lub inaczej - komisja do poprawnego pomiaru długości włosów bez przeinaczeń na korzyść zapuszczającej ;).
Tak oto stojąc przy ściance oznaczył na niej czubek mojej głowy, później trochę gimnastyki i oznaczone zostały najdłuższe włosy. Później padło "o dotąd bym chociaż chciała mieć" i też zostało delikatnie zarysowane. Ciekawe wyników? 

Okazało się, że moje wzdychanie do "dotąd" to wcale nie taka długa droga. Wyszło, że zupełnie nie odczuwam swojej długości (po części to pewnie przez kształt włosów w V). Odskakując od ściany - "to ja mam takie włosy?!".
Krótkie podsumowanie:
Mój wzrost: 169cm
Włosy na dzień 14.04.13: 59,5cm
"Chociaż dotąd": 63,5cm

Czyli ogólnie jakieś 4 cm, które na ścianie - wcale nie wyglądają na taką dużą odległość jak na co dzień mi się wydaje. Pewnie częściowo to też przez lekko falujące i wywijające się włosy, ale LUBIĘ JE. :)
Przyznam, że to taki pozytywny aspekt dnia. Oby rosły dalej, dłuższe i dłuższe! Mam nadzieję, że to możliwe.

Tymczasem idę gotować swoją porcję skrzypokrzywy i przesadzić bazylię. Miłego niedzielnego popołudnia życzę. :)

piątek, 12 kwietnia 2013

Skrzypokrzywa

Może jak napiszę to uda mi się pilnować, aby od dziś pić codziennie.

Skrzyp zawiera: flawonoidy, substancje mineralne, związki krzemu, przede wszystkim krzemionkę

Pokrzywa zawiera: witaminę K, witaminę C, witaminy z grupy B (B2 i B6), także garbniki, aminy, kwasy organiczne, flawonoidy, karetonoidy, ślady olejku eterycznego, bliżej nie ustalone związki zwiększające odporność organizmy na infekcje, mikroelementy, m.in. wapnia, magnezu, żelaza, potasu, krzemu, fosforu, jodu, siarki i sodu. 

Mieszanka ma więc pozytywnie wpływać nie tylko na włosy, skórę i paznokcie, ale i na cały organizm. Działa moczopędnie, więc warto nie pić przed dłuższą podróżą z brakiem postoju lub na noc. ;) Wypłukuje także wit. z grupy B, w szczególności B1.
Zamierzam więc dodatkowo brać jakiś kompleks witamin z grupy B i magnez. Początkowo był plan, aby wrócić do drożdży, jednak ostatnio idą mi strasznie opornie. Zobaczymy. Na razie piję bo są. :)

Jak przygotowuję napój?
Wyczytałam, że krzemionka ze skrzypu wydziela się w gotowaniu. Więc łyżeczkę suszonego skrzypu zalewam szklanką wody. Doprowadzam do wrzenia i gotuję 5-10 minut. Pokrzywę z kolei powinno się zaparzać, więc, gdy skrzyp się zagotuje wrzucam łyżeczkę suszonej pokrzywy i przykrywam. Zaparzam 10-15 minut. Po wszystkim przecedzam przez sitko i jest. :)
Przygotowana tak herbata ma bardziej intensywny kolor niż ta z samego parzenia. Czasem z lenia wrzucałam skrzyp i pokrzywę do zaparzaczki, zalewam wrzątkiem i tyle. Bo całe to gotowanie wydawało się strasznie długim procesem... Jednak w rzeczywistości idzie bardzo szybko. Rondelek z suszem ląduje na gazie, a ja w tym czasie zdążę pozmywać i ogarnąć kuchnię. ;)

Cena przykładowo:
 DOZ.PL Liść pokrzywy, 50g - 1,90zł  
 DOZ.PL Ziele skrzypu, 50g - 1,89zł

Cena niewielka, a z 50 g wychodzi sporo herbatek. ;) 

Dziś zamierzam porządnie zmierzyć włosy, poświęcając do tego jedną ze ścian. Niech tylko TŻ wróci z kręgli i usłyszy, że będziemy odmierzać włosy. Chociaż jego to chyba już nic nie zdziwi. :))))
Będąc małą dziewczynką, zawsze cieszyłam się jak kreseczki od pomiaru wzrostu szły w górę - teraz będę się cieszyć jeżeli będą coraz niżej. O życie, życie. :DDD 

sobota, 6 kwietnia 2013

Do kolekcji, bo na półkach się (może) zmieści... :)

Wystarczy kilka dni kupować pojedynczo kosmetyki, a znowu zbiera się kolekcja. To jakaś magia.
Chociaż część to prezenty - może mój TŻ dokupuje miłości (chyba się już więcej nie da, ale narzekać nie zamierzam, hehehe). :)


Szampon Johnson's z ekstraktem z lawend
Alterra, maska nawilżająca granat i aloes - bo mówiła blogosfera, bo Marika bardzo chwali, bo była promocja i ostatnia stała na półce... (tłumacz sobie tłumacz ;])
Stapiz, Sleek Line, Repair&Shine Hair Mask - dostałam wcześniej odlewkę od Mariki, mimo, że jeszcze trochę zostało to zakupiłam. Jest całkiem ok, choć efektu wow nie było, ale mimo to kupiłam skoro już znalazłam stacjonarnie. :)
Bioetika, Crema di Essenza, nawilżająca - dużo ochów, achów, a me włosy potrzebują dalej nawilżenia (bardzo!). Jednak czekałam z jej kupnem, aż w końcu wybiorę się do makro (wychodzi taniej niż zamawianie przez internet).
Gliss Kur Oil Natritive
Do zdjęcia załapał się tusz z Bell (z insektowej gazetki promocyjnej) - ale po prostu spodobało mi się jego opakowanie.

Chyba zakupami rekompensuję sobie brak słońca i zimno. Dodatkowy produkt do włosów wrzucony do koszyka podczas innych zakupów zawsze cieszy. ;)

Wstępnie na kwiecień: 
-dalsze NAWILŻANIE, NAWILŻANIE, NAWILŻANIE (ciało po zimie również go potrzebuje :]). Gdy już wystarczająco nawilżę - Khadi, jasny brąz nadchodzę! 
- chyba znowu wrócę do kozieradki, 
- suplementacja skrzypokrzywą i być może drożdżami

Wstępnie na następny tydzień: wyleczyć przeziębienie (nie ma to jak buziaczki od chorego chrześniaka - a teraz masz ciociu placek, a raczej katar). :)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Włosy w marcu - szedł Sasza suchą szosą

Marzec był dla moich kudłów dość ciężkim miesiącem. Były suche i cały czas się elektryzowały. Teraz dopiero wracają powoli do siebie. Centymetry obcięte w lutym (25 dokładnie) na szczęście wróciły. Na zdjęciach nie widać żeby w ogóle rosły, ale widzę to po przerzuceniu włosów do przodu (podcięte były "do połowy piersi", teraz znowu sięgają nieco za nią).
Kilka zdjęć:
Włosy po umyciu, jeszcze wilgotne i nierozczesane.

Po "detoksie". Tutaj zaraz po rozpuszczeniu z "nocnego koczka" (włosy były lekko wilgotne w czasie jego wiązania). Zdjęcie bez flesha w momencie "chmurowego zaciemnienia pokoju" więc nieco rozmazane. ;)

Tutaj też po koczku, bez rozczesywania, w pełnym słońcu. Widać całą gamę kolorów - końce lekko rudawe (po wielokrotnych farbowaniach na czerwienie - ostatnie farbowanie maj 2012). Sukcesywnie ścinam po kilka cm (nie mam serca obciąć całości skoro nie są w bardzo złej kondycji, mój Kacy by mi nie wybaczył tego). Reszta to naturalny odcień (który robi się bardzo jasny od słońca z licznymi pasemkami). Czas na henne khadi jasny brąz, ale na razie walczę z końcówką marcowej suszy. :)


Po za tym - jestem słaba, zawaliłam wszystkie włosowe kuracje jakie sobie obiecałam. Regularniej brałam jedynie Ha-pantoten. Pora na kolejne podejście do skrzypokrzywy. :)
Oczywiście dorwało mnie wiosenne linienie, więc poza tonikiem wzmacniającym babuszki agafii, chyba czas na jakąś domową wcierkę-śmierdziuszkę przed myciem. :)

//Post motywacyjnie-sponsorowany przez Marikę (vel Rika dla mojego chrześniaka;]) z http://mariolka2.blogspot.com//