Włosy, gotowanie i codzienne życie. Czyli po prostu różności. :)
poniedziałek, 26 listopada 2012
Listopadowa aktualizacja włosowa
Tak włosy prezentowały się mniej więcej w tym miesiącu. Na zdjęciu przed rozczesaniem jeszcze nieco wilgotne. Z wypadaniem jestem - raz na wozie, a raz pod nim (a może raz na głowie, raz z niej... ;]). Wszystko zależy od dnia, ale dzielnie wspieram się seboradinem i himalayą od Mariki (jeszcze raz dziękuję bardzo). 25 listopada również wznowiłam drożdżową kurację, która za pierwszym razem BARDZO ograniczyła linienie. :)
Z ciekawszych rzeczy - w oczy rzuciło mi się całkiem sporo nowych włosków, więc pocieszam, że to co wypadło niedługo wróci ze zdwojoną mocą. Tym bardziej, że cebulki są zdecydowanie wzmocnione i już nie czuję bólu po rozpuszczeniu włosów z jakiejkolwiek fryzury. :)
Ostatnio jedynie trochę obawiam się, że moje włosy doszły do swojego 'genowego' maksimum i dłuższe już nie będą... Jednak wolę trzymać się wersji, że po prostu na zimę złapało je lenistwo, tak jak i mnie. Co jak co, ale przez niektórych - marzą mi się własne jeszcze dłuższe (tak, zrzucam winę na wszystkie blogerki z cudownymi długimi włosami! :D).
Trzymajcie się cieplutko! :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mi tez sie ostatnio wydaje , że moje włosy osiągnęły już swoją maksymalną długośc ;/
OdpowiedzUsuńMyślmy optymistycznie, to taki ich 'sen zimowy', na wiosnę ruszą. :)
UsuńCudne! Ten kolor, gęstość, długość...Piękne!!!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Co prawda kolor w słońcu znów wygląda rudawo. Czeka mnie henna ponownie. :)
UsuńBędą dłuższe-wróżka obiecuje!Masz takie śliczne włosy i nie tylko ja jestem taka szczuplutka.Buziole.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki Wróżko! :)
UsuńCudowne masz te włosy <3
OdpowiedzUsuń